,

CZŁOWIEK I KAPŁAN

Niedziela, 20 października 2024 roku. U nas w kościele na Młodzianowie dobiegała końca Msza święta o godzinie 1100.
Kilkadziesiąt minut później z niedalekiego Wrzosowa dotarła smutna wiadomość: Ksiądz Karol Świostek właśnie zmarł...

Jestem przekonana, że wielu Czytelników „Mojej Parafii” mogłoby napisać swój własny rozdział w książce pt. „Spotkania
z Księdzem Karolem”. Jestem też pewna, że taka książka „uginałaby się” od ciepłych słów i serdecznych wspomnień. Zachęcam drogich Parafian i Sympatyków do podzielenia się nimi. Warto, bo... dotyczą wyjątkowego Człowieka i Kapłana.

Kiedy myślę o Ks. Karolu przypomina mi się tytuł programu telewizyjnego z lat 90: „Zwyczajni niezwyczajni”. Taki właśnie był...

W czasie pogrzebu, który odbył się 24 października w Iłży również z ambony popłynęły refleksje, które przywołały przed oczy może niezbyt wysoką wzrostem, ale ogromnie wielką duchem postać Zmarłego.

Z ust Księdza Biskupa Marka Solarczyka padły słowa o licznych „cudownych dziełach” w życiu Ks. Karola – dziełach, które brały swój początek od Pawłowego: „Zginam kolana przed Ojcem...” (Ef 3, 14).

Ksiądz Prowincjał Księży Pallotynów, ks. Waldemar Pawlik SAC, powiedział o naszym Kapłanie: „delikatny, wrażliwy człowiek”, który przy wzajemnym błogosławieństwie miał oczy pełne łez. Wspomniał też piękną cechę, jaką była wspólnotowość i towarzyskość (kto miał choć raz doświadczenie spaceru lub rozmowy z ks. Karolem, ten z pewnością dobrze wie, o co chodzi).

Ciepłą refleksję mogliśmy usłyszeć też z listu Księdza Arcybiskupa Adriana Galbasa SAC. który długo znał i ogromnie cenił naszego drogiego Zmarłego, co wybrzmiało także cztery lata temu podczas złotego jubileuszu ks. Karola. W liście odczytanym przez naszego Księdza Proboszcza Rafała Czekalewskiego SAC pod koniec Mszy świętej pogrzebowej padły bardzo osobiste słowa Arcybiskupa Adriana: „Był nie tylko współpracownikiem, ale był współbratem... Zawsze chętny,
by poczęstować kawą lub herbatą. Kiedy widział, że jestem zmęczony, zdenerwowany lub smutny, przynosił tak lubiane przez siebie jabłka albo proponował spacer. Kiedy wracałem z różnych zajęć, przychodził mówiąc: A teraz opowiedz mi, jak było... To wszystko było szczere, serdeczne, a dla mnie wzruszające. Zawsze przekonywał, że najważniejsza jest zwykła, codzienna dobroć”.

Taki właśnie był ks. Karol... W mojej pamięci pozostanie jego skupienie przy ołtarzu, ciepło w rozmowach, mądrość
w konfesjonale, pokora w doświadczeniu choroby. W moim sercu pozostanie ogromna wdzięczność za wszelkie dobro, które poprzez jego kapłańską posługę i ludzką życzliwość otrzymałam.

Księże Karolu... tak lubiłeś pisać wiecznym piórem. Niech teraz aniołowie w niebie użyją „piór ze swoich skrzydeł”,
aby zapisać świadectwo Twojego życia i posługi, które choć tak proste, ciche i skromne, nigdy nie powinno zostać zapomniane. A może... właśnie dlatego, że ciche i skromne - nie powinno zostać zapomniane.


Małgorzata Sar

do góry